piątek, 11 marca 2016

Siedem


Lena zamruczała cicho czując przyjemny dotyk ciepłych męskich dłoni na swoim karku. Zamknęła oczy i oddała się w zupełności odprężającemu uczuciu, jakie towarzyszyło jej przy każdym muśnięciu jej ciała przez mężczyznę.
- Jakie to przyjemne! – z krainy przyjemności przywołał ją kobiecy głos Otworzyła oczy i spojrzała na leżącą na łóżku do masażu obok Marisę, którą w tym czasie masowała inna pracownica hotelowego spa. Tego ranka dziewczyny zdecydowały wybrać się na masaż wykorzystując czas, kiedy skoczkowie są na treningu. Brunetka pomyślała, że może to być idealnym sposobem, żeby przestać myśleć o Michaelu i o tym, co wydarzyło się dwa dni wcześniej. Ostatnie 48 godzin spędziła na bieganiu z kąta w kąt, żeby tylko nie natknąć się na blondyna. Rano udawała przed Gregorem, że nie ma siły wstać i błagała go o przyniesienie jej jedzenia z hotelowej jadalni do pokoju. Na obiady wyciągała Schlierenzauera na miasto, kolacji nie jadała. Gdy skoczkowie mieli trening barykadowała się w pokoju i udawała, że jej nie ma, na wypadek, gdyby Hayboeck wpadł na pomysł przyjścia do niej lub wyciągała Marisę na spacer, najlepiej sto kilometrów za hotelem. W czasie wolnym od treningów tak długo męczyła Gregora, aż ten zgodził się gdzieś z nią wyjść. W efekcie była głodna i zmęczona.
- Lena? – z zamyślenia ponownie przywołała ją blondynka. Lena ponownie otworzyła oczy, które nie wie, kiedy zamknęła. Marisa wpatrywała się w nią lustrującym wzrokiem, który przyprawił ją o ciarki. Uniosła do góry brwi zaciekawiona. – Mogę o coś zapytać?
- No pewnie. – zgodziła się i chciała pokiwać głową, jednak uniemożliwiły jej to dłonie masażysty, które akurat znalazły się na jej karku. Blondynka chwile się wahała, czy powinna zadawać to pytanie, jednak ostatecznie wzięła głęboki oddech i wyrzuciła z siebie to, co ciekawiło ją przez ostatnie dwa dni.
- Co się wydarzyło między Tobą a Michaelem przedwczoraj?
- Cooo? – Lena zapiszczała zdziwiona i od razu się spięła, co nie umknęło masażyście, który natychmiast zaczął rozluźniać napinające się mięśnie. – O czym ty mówisz? – zapytała już spokojniej odpuszczając pod wpływem kojącego dotyku mężczyzny.
- Widziałam ze Stefanem, jak wieczorem wbiegłaś do hotelu, a zaraz za tobą Michi.- wyjaśniła Marisa nie odrywając wzroku od swojej towarzyszki i mając nadzieję, że zdradzi ją jakaś jej reakcja.
- Pewnie jakiś zbieg okoliczności. Biegłam, bo umówiłam się z Gregorem i byłam spóźniona.- skłamała spokojnie. Blondynka postanowiło już nie drążyć tematu nie będąc do końca pewną, czy powinna wierzyć koleżance. Lena natomiast poczuła nagły przypływ ogromnej sympatii do pracownika hotelowego spa, dzięki któremu rozluźniła się na tyle, iż kłamstwo przyszło jej taką łatwością. Nie czuła się z tym najlepiej i odczuwała ogromną potrzebę porozmawiania z kimś na ten temat, jednak Marisa, mimo iż była świetną osobą, nie wydawała jej się odpowiednia na tego typu wyznania. Tak samo, jak nieodpowiedni byli wszyscy, którzy przyjechali na zgrupowanie na Cyprze.
***
Michael leżał na łóżku i podrzucając swoim zegarkiem w górę wpatrywał się bezmyślnie w sufit. Od pocałunku z Leną minęły dwa dni. Dwa dni, podczas których dziewczyna skutecznie go ignorowała. Dwa dni, podczas których, mając dużo wolnego czasu, bił się z myślami. Dwa dni, podczas których wszystko w jego głowie zmieniało się, jak w rollercoasterze.
- Stary, zaraz rozwalisz ten zegarek. – odezwał się nagle Fettner, który do tej pory zajęty był zabawą swoim telefonem. Zaskoczony Michael spojrzał na swojego współlokatora zapominając kompletnie o podrzuconym przed chwilą rolexie, którego dostał za zwycięstwo w jednym z konkursów Pucharu Świata w Engelbergu. Złoty zegarek odbił się od sufitu i szybko spadł w dół uderzając ostrym końcem zapięcia w policzek blondyna.
- Kurwa! – krzyknął łapiąc się za obolałe miejsce i podnosząc się z łóżka. Sytuacja ta spowodowała dziki rechot Manuela, który jednak szybko ucichł, gdy zobaczył, jak spod palców blondyna powoli sączy się krew.
- Biegnę po Lenę. – powiedział brunet i wybiegł z pokoju zanim Hayboeck zdążył zaprzeczyć. Gdy przez następne 5 minut jego współlokator nie wracał blondyn podniósł się i dociskając mocniej rękę do policzka przeszedł powoli do łazienki. Stanął przed lustrem i powoli zabrał dłoń powodując, że spływająca ciurkiem krew zalała idealnie białą umywalkę.
- Nie no, to jakieś jaja.- jęknął na ten widok i znów złapał się za obolałe miejsce. Przeklął pod nosem i zrezygnowany opadł róg wanny. Po kilku kolejnych minutach usłyszał huk drzwi i zamieszanie w pokoju. Chwilę później w łazience znalazł się Manuel, z Leną, która miała na sobie biały hotelowy szlafrok i Gregore, który odziany był jedynie w spodenki.
- Jeszcze tego mi tutaj brakowało. – szepnął do siebie poszkodowany na widok Schlierenzauera. Widząc, jak oboje są ubrani poczuł nagły przypływ złości.
- Majaczy! – prawie wykrzyknął spanikowany Fettner, który pomyślał, że jego kolega zaczął mówić sam do siebie. Lena bez słowa przykucnęła naprzeciwko Michiego i usiłując nie patrzeć mu w oczy złapała go za nadgarstek ręki, którą uciskał policzek. Po wpływem jej dotyku blondyn lekko poluźnił dłoń i pozwolił dziewczynie odsłonić swoją ranę. W ciągu sekundy i tak czerwona już twarz Hayboecka ponownie zalała się krwią.
- O cholera. – wyrzuciła z siebie szybko Lena i tym razem to ona przycisnęła swoją dłoń do policzka blondyna tamując krwotok. – Trzeba będzie szyć. – stwierdziła powodując ciche piśnięcie Manuela.
- Zrobisz to teraz? – zapytał Gregor krzywiąc się na widok czerwonej twarzy swojego kolegi z kadry. Lena rzuciła mu mordercze spojrzenie.
- Czyś ty zwariował? Myślicie, że ja tutaj szpital polowy prowadzę? Musi jechać na pogotowie.
***
Kilkanaście minut później Lena, tym razem już ubrana, jechała z Michalem taksówką na najbliższe pogotowie. Postanowili, że Gregor i Manuel pójdą na trening i będę ich ewentualnie kryć przed Heinzem, który nie powinien się o niczym dowiedzieć, dopóki Michaelem nie zajmie się lekarz.
- Jak na tak dobrego skoczka jesteś wyjątkową sierotą. – powiedziała do niego w końcu śmiejąc się pod nosem. Michael, który do tej pory odwrócony był twarzą w stronę okna, spojrzał na nią powodując tym razem głośny wybuch śmiechu dziewczyny. W celu zatamowania krwawienia bez konieczności używania dłoni Lena została zmuszona do wymyślenia tymczasowego opatrunku. Po raz kolejny w ciągu tego wyjazdu rozerwała t-shirt chłopaka i owinęła mi wokół głowy pozostawiając jedynie otwór na oczy. Dzięki temu krew nie leciała, jednak Hayboeck wyglądem przypominał bardziej Taliba z Afganistanu, niż skoczka z Austrii. Wygląd chłopaka na tyle rozbawił Gregora i Manuela, że zrobili mu serię zdjęć zapowiadając rychłe ich opublikowanie na Instagramie.
- To moja druga zniszczona koszulka. – powiedział niezrozumiale, na co brunetka znów zaczęła się śmiać.
- No cóż. Musisz przestać sobie robić krzywdę. – odpowiedziała rozbawiona. Chłopak tylko pokręcił głową zrezygnowany uśmiechając się mimowolnie, co dzięki koszulce na jego twarzy, zostało niezauważone przez dziewczynę.
- Przepraszam, jeśli wam w czymś przeszkodziłem. – rzucił nagle przypominając sobie to, jak wyglądała ze Schlierenzauerem, kiedy do niego przyszli.
- Przeproś Marisę. Manuel dosłownie wyrwał mnie ze spa, zostawił ją tam samą i nakrzyczał, że ma nikomu nic nie mówić. Biedna Marisa. - blondyn zamilkł na te słowa. Nagle poczuł dziwne uczucie ulgi. Początkowo wydało mu się to całkowicie niezrozumiałe, a po chwili przerażające. Myśl, że między Leną a Gregorem nie działo się nic rano uspokoiła go, a spokój ten go przestraszył.
- To co się wydarzyło…- postanowił wyjaśnić sytuację sprzed dwóch dni, jednak dziewczyna szybko uniosła w górę dłoń dając mu znak, żeby ucichł.
- Nic się nie wydarzyło. – powiedziała tylko, czym zamknęła temat. Michael bez słowa zgodził się nie kontynuować tej rozmowy, jednak wciąż myślał o tym wieczorze. Każde wspomnienie tego pocałunku przypominało mu o Gregorze i o dziwnej relacji, która według niego, łączyła go z Leną. Niby byli parą a wciąż było to jakieś podejrzane.
***
- CZY TY CHCESZ SIĘ ZABIĆ? ALBO ZABIĆ MNIE? ALBO SPRAWIĆ, ŻEBY LUDZIE MNIE ZABILI? – krzyczał Heinz machając rękami, jak szalony na wszystkie strony i zwracając na siebie uwagę wszystkich gości hotelowych zgromadzonych w jadalni. Odkąd Michael pojawił się na obiedzie ze szwami na twarzy trener stracił panowanie nad sobą. Przez kolejne 10 minut krzyczał na blondyna i dawał mu wykład na temat jego nieodpowiedzialności i braku lojalności nie tylko wobec samego Kuttina, ale również całego teamu i wszystkich kibiców.
- Może czas lecieć do domu, skoro robisz sobie krzywdę nawet leżąc w łóżku!! – kontynuował mężczyzna. Cała kadra siedząca obok konsumowała spokojnie posiłek śmiejąc się pod nosem, zarówno z wyglądu przyjaciela, jak i reakcji trenera. W końcu po interwencji jednego z kelnerów Heinz zrezygnowany opadł na krzesło i napił się wody. Lena, która siedziała obok Gregora i obserwowała całą sytuację, stwierdziła, że właściwie jest jej żal Michaela. Nie miał szczęścia na tym zgrupowaniu. Nagle złapała się na tym, że jej wzrok utkwił na blondynie i od kilku minut nie spuszczała z niego oczu. Zauważył to również on i nie pozostał jej dłużny. Szybko odwróciła się w stronę Gregora i spontanicznie złapała go za dłoń, która akurat sięgał w stronę szklanki. Zaskoczony szatyn uśmiechnął się do niej i pozostał w tym uścisku. Brunetka powiedziała do niego pierwszą lepszą rzecz, jaka przyszła jej do głowy i zaczęła z nim rozmowę, starając się nie odwracać w stronę Michiego, którego wzrok wciąż czuła na sobie. Ignorując słowa wypowiadane przez Schlierenzauera myślała o tym, że pomysł z ignorowaniem i uciekaniem przed Hayboeckiem był najlepszym rozwiązaniem i postanowiła, że będzie go kontynuować przez najbliższe 5 dni, które pozostały do powrotu do Austrii.
- Wszystko ok? – zapytał nagle Gregor na widok nieobecnego wzroku brunetki.
- Tak. – pokiwała szybko głową wracając świadomością do szatyna. – Myślę, co moglibyśmy jeszcze robić na Cyprze.
- Też o tym myślałem. – ucieszył się, że pierwsza o tym wspomniała. – Stwierdziłem, że powinniśmy więcej czasu spędzać w grupie. Z chłopakami.
- Ale… - chciała zaprotestować, jednak chłopak jej przerwał.
- Lena, wiesz przecież o co mi chodzi.
- Tak, wiem. – przyznała zrezygnowana. – Masz rację. Spędzimy z nimi więcej czasu.
***
- Michi – zaczęła Marisa, gdy wychodzili ze stołówki, jako ostatni - odczep się od niej.
- Ale o co ci chodzi? – zdziwił się chłopak, który zaczynał mieć już dość dzisiejszego dnia. Jak nie zegarek spadający mu na twarz, jak nie krzyczący Heinz, jak nie śmiejący się  z niego przez cały obiad Manuel, to jeszcze dziewczyna jego najlepszego przyjaciela.
- Ja cię proszę. Przyczepiłeś się Leny. Widać to gołym okiem. Nie wiem, co jest na rzeczy, ale daj jej spokój, to dziewczyna twojego kumpla z drużyny. – rzuciła mu spojrzenie mówiące, że ma nawet nie próbować się jej sprzeciwiać.
- Marisa, co ty sobie uroiłaś? Przecież ja nic od niej nie chcę. –zaprzeczył i ruszył przed siebie chcąc zakończyć ten temat.
- Michi, kogo ty chcesz oszukać? Przecież to widać. To jest dziewczyna Gregora, daj im spokój. – tym razem Marisa warknęła na niego groźnie. Brzmiała bardziej, jakby chciała nastraszyć swoją rywalkę o serce Stefana, niż przemówić do rozsądku swojemu koledze.
- Coś mi śmierdzi w tym ich związku. – chłopak nie wytrzymał i wyrzucił to z siebie.
- Oszaleję z tobą! Tobie cały czas coś śmierdzi odkąd Claudia cię zostawiła. – imię jego byłej dziewczyny odbiło się w jego głowie, niczym echo. Przez kilka sekund nie dochodziło do niego zupełnie nic, oprócz słowa „Claudia”. Od dawna nie słyszał o swojej byłej dziewczynie, bowiem wszyscy znajomi zamilkli na jej temat, odkąd rzuciła chłopaka i przestała się odzywać do każdego, kto miał z nim coś wspólnego.
- Słucham? – wykrztusił w końcu z siebie.
- Wybacz, ale to prawda. Odkąd Claudia cię zostawiła zachowujesz się, jakbyś zwariował. Wszędzie węszysz jakiś spisek. Jakbyś szukał co najmniej odpowiedzi na to, dlaczego ona odeszła.

**************************************************************
 Ok, wiem! Jestem zła i niedobra.
 Już nawet nie przepraszam, ale dziękuję, że mimo to ktoś z Was jeszcze ze mną został <3! 
Trudno się czasami pisze, jak się ma już napisane zakończenie. 
PS. Jeśli jest tutaj ktoś kto czyta, ale nie komentuje to byłabym bardzo wdzięczna, gdyby kliknął "tak" pod rozdziałem. To dla mnie bardzo ważne :)

sobota, 5 marca 2016

Informacja

Omamo! Nawet nie wiem, jak to się stało, że tyle czasu minęło od ostatniego rozdziału :(.

Miałam ogromny projekt w pracy, później koniec semestru i sesja, później coś, później coś i jakoś tak zeszło...

Rozdział miał być dzisiaj, jednak jestem cały czas w trakcie pisania i powoli już padam (5h snu na dwie doby to jednak za mało).

Będę walczyć, ale jeśli nie dodam dziś to zrobię to jutro! OBIECUJĘ!

środa, 6 stycznia 2016

Sześć

   Tor gokartowy był pusty. Mogła mieć na to wpływ trwająca właśnie pora obiadowa a może pogoda, która bardziej zachęcała do leżenia na plaży, niż pocenia się w ciasnym kasku. Jeden z pracowników toru leżał leniwie na leżaku ustawionym w cieniu i przeglądał jakieś czasopismo motoryzacyjne. Marisa, która całą drogę ględziła o tym, jak będzie super i jak bardzo lubi rywalizację, wybiegła, jako pierwsza z samochodu zostawiając za sobą lekko przerażonych Gregora i Lenę. Stefan, który wysiadł zaraz za swoją dziewczyną poklepał pozostałą dwójkę litościwie po plecach i ruszył w tym samym kierunku, co blondynka. Mężczyzna, który odpoczywał na leżaku nie wydawał się zbyt zadowolony z faktu, że ktoś przeszkodził mu w nic nie robieniu. Leniwie wstał i łamanym angielskim wyjaśnił im, co i jak.
- Chcecie się ścigać, czy przejechać dla zabawy? – zapytał w końcu, kiedy podawał im kaski.
- Przeje…. – zaczęła cicho Lena, jednak przerwał jej donośny głos Marisy.
- ŚCIGAĆ! – brunetka spojrzała na podnieconą koleżankę i głośno przełknęła ślinę.
- Ustalcie sobie i mnie zawołajcie. – Cypryjczyk machnął ręką i odszedł od grupy. Podniecona Marisa odwróciła się do swoich towarzyszy i rozejrzała się dookoła.
- To może ja i Stefan kontra wy? – zapytała uśmiechając się do Schlierenzauera. Szatyn zastanowił się chwilę i w ostateczności pokiwał głową.
- Zgoda.
- Łiii. – zapiszczała Marisa i pobiegła zawołać z powrotem pracownika toru. Lena rzuciła chłopakowi mordercze spojrzenie i zbliżyła swoją twarz do niego tak, aby stojący niedaleko Stefan nic nie słyszał.
- Zwariowałeś? – warknęła. – Nie chcę być rozjechana przez tę psychopatkę!
- Przecież się lubicie. – zaśmiał się Gregor rozbawiony reakcją brunetki.
- Słyszałeś co mówił Stefan? – zapytała z wyrzutem wskazując głową na Krafta, który z ciekawością przyglądał się jednemu z gokartów.
- Słyszałem. – przyznał. – Ale ona cieszy się, jak dziecko. Jest nieszkodliwa. – próbował przekonać Lenę. Ta tylko pokręciła głową i westchnęła zrezygnowana.
- Mam zamiar to przegrać. – przyznała i dodała po chwili – Chociaż musisz wiedzieć, że jestem całkiem niezłym kierowcą i podłożenie się będzie dla mnie ciężkie. – Gregor nic na to nie powiedział tylko wybuchł głośnym śmiechem niedowierzając w umiejętności motoryzacyjne swojej partnerki.
- EJ! – krzyknęła nagle oburzona. – Chciałam ci tylko przypomnieć, że jestem Niemką. Rodaczką Michaela Schumachera. Mówi ci coś powiedzenie, niemiecka precyzja?
- Dobra, dobra. – zakończył temat Gregor.
- Koniec zabawy! – przerwała im nagle rozmowę Marisa poważnym tonem. Oboje obrócili się w jej kierunku. Blondynka nie była tą samą dziewczyną, co przed chwilą. Jej wzrok wręcz wyrażał chęć mordu. – O co się ścigamy?
- A musimy o coś? – zapytał Gregor, którego ton głosu nie był już tak rozbawiony, jak przed chwilą. Wydawał się być lekko przestraszony.
- Bez nagrody nie ma zabawy! – oburzyła się Marisa. Pomiędzy całą czwórką zaczęła się debata na temat ewentualnej nagrody. Ostatecznie stanęło na tym, że przegrana para funduje wygranej wszystko, czego zapragną w ciągu dzisiejszego dnia. Po krótkim losowaniu okazało się, że pierwszą parą będzie Lena ze Stefanem. Niecierpliwy pracownik toru pomógł im się przygotować i po chwili dał sygnał startu.
- Ja ci dam, dobra, dobra. – szepnęła do siebie Lena wciskając pedał gazu. Jej gokart wystrzelił do przodu i szybko znalazła się przed Stefanem. W głowie miała tylko myśl, że musi udowodnić Schlierenzauerowi, że jest dobrym kierowcą. Nie zauważyła nawet, kiedy zakończyła trzecie okrążenie i znalazła się na mecie. 10 sekund przed Kraftem.
- Zwariowałaś? – szepnął do niej karcąco Gregor, kiedy wysiadła z gokarta. – Miałaś przegrać! Zobacz! – wskazał ręką na Marisę, która kilka metrów od nich wymachiwała nerwowo rękami krzycząc coś niezrozumiałego do Stefana.
- O nieee. – przeraziła się dziewczyna. Aby udowodnić coś Gregorowi całkowicie zapomniała o Marisie. – Myślisz, że skazałam Stefana na śmierć? – zapytała przestraszona patrząc ze smutkiem na bruneta, który stał, jak na skazaniu. Szatyn tylko wzruszył ramionami i poszedł przygotować się na swoją kolej.
***
   Lena i Stefan stali oczekując na zakończenie wyścigu pomiędzy Marisą a Gregorem. Cały czas jechali w miarę równo, jednak powoli zbliżali się do mety. Brunetka z przerażeniem stwierdziła, że pierwszy raz trzyma kciuki za to, żeby ktoś z jej drużyny przegrał. Schlierenzauer przez chwilę znalazł się przed Marisą powodując tym samym u Leny mały zawał serca. Nagle, dosłownie 10 metrów przed metą chłopak zatrzymał się i dał się wyminąć swojej przeciwniczce. Ten dziwny ruch nie uszedł uwadze pracownika toru, który krzyknął coś w swoim języku.
***
   Marisa ze Stefan spojrzeli na swoich przeciwników i nie odwracając od nich wzroku przybili sobie piątkę. Zrobili to w tak synchronizowany sposób, że Lena zaczęła zastanawiać się, czy kiedykolwiek w życiu zgra się w związku z kimś tak, jak ci oboje.
- Jesteśmy mistrzami. – stwierdziła w końcu blondynka i wzięła głęboki oddech napawając się zwycięstwem. Stefan tylko pokiwał głową na potwierdzenie i wyszczerzył się głupio do przegranych.
- Ale o co chodzi? – zapytał głupkowato Gregor, nieco zdziwiony reakcją pary. Dziwiło go, że Marisy nawet nie zastanowiło, dlaczego się zatrzymał przed samą metą.
- Nieeeee! – krzyknęła nagle Lena, do której doszło, co przed chwilą się stało. – Wrobiliście nas?!
- Jak wrobili? – Schlierenzauer nadal nie rozumiał, co się dzieje. Wtedy też wytłumaczyli mu, że wszystko było zaplanowane od początku. Straszący ich i przerażony Stefan, zdenerwowana i podekscytowana Marisa to część przedstawienia, które zapewniło parze wygraną.
- Robimy to za każdym razem. – powiedziała Marisa. – I wiecie co? Zawsze działa.
- Ej, to niesprawiedliwe. Pokonalibyśmy was! – oburzył się Gregor, który pluł sobie w brodę, że dał się w to wrobić.
- Wiemy. – przyznała ucieszona blondynka. – To co? Może zaczniecie od kupienia nam obiadu? - Schlierenzauer warknął coś pod nosem i ostatecznie kazał się wszystkim zebrać do samochodu. Poirytowany zaproponował Stefanowi wybranie miejsca, do którego mają pojechać. Brunet pomyślał chwilę i wymienił jakąś dziwną cypryjską nazwę.
- Ostrzegam, jestem bardzo głodny! – dodał na koniec Stefan masując się po brzuchu.
- Zamknij się. – burknął na niego Gregor.
***
   Wieczór na Cyprze był tego dnia wyjątkowo chłodny. Nagła zmiana pogody, która przez ostatnie kilka dni zmuszała do smarowania się kremem z filtrem co godzinę, tym razem zachęciła do ubrania bluzy z długim rękawem. Lena spojrzała na swoją walizkę i zrozumiała, że powinna przestać sobie wmawiać, że w końcu się rozpakuje. Na tym etapie wyjazdu przestało mieć to sens. Schyliła się, przerzuciła swoje rzeczy i wyciągnęła szarą bluzę z długim rękawem. Ubrała ją i przyjrzała się sobie w lustrze. Upewniła się, że widoczny na bluzie napis „Uniwersytet Medyczny Innsbruck” jeszcze się nie sprał. Po chwili jej uśmiech na twarzy zniknął ustępując miejsca ledwie widocznemu smutkowi. Szybko odwróciła wzrok od swojego odbicia i wyszła z pokoju w celu udania się na krótki spacer, który miał zająć jej czas do momentu aż Gregor nie wróci z wieczornego biegania. Podeszła do windy, wcisnęła przycisk nawołujący i cierpliwie czekała aż wyświetlacz widoczny nad drzwiami wskaże numer piętra, na którym się aktualnie znajdowała. Gdy usłyszała charakterystyczny dźwięk sygnalizujący, że drzwi windy się otwierają zrobiła krok do przodu. Wcisnęła kolejny przycisk, tym razem kierujący ją na parter a następnie dwie skierowane do siebie strzałki, które miały przyspieszyć zamykanie się drzwi. Nagle pomiędzy zamykającymi się drzwiami pojawiła się czyjaś stopa. Czujnik w drzwiach nie zadziałał i metalowe wrota uderzyły kogoś w nogę.
- Auuuuu! – do Leny dotarł głośny krzyk nieznajomej osoby. Szybko rzuciła się na guzik, na którym znajdywały się zwrócone w przeciwnych kierunkach strzałki i wcisnęła go powodując tym samym otwarcie się drzwi. Jej oczom ukazał się nikt inny, jak Michael.
- Któż by inny. – powiedziała cicho do siebie wywracając oczami. Blondyn, który nie usłyszał jej słów wszedł do środka z wyraźnym grymasem na twarzy.
- Dzięki. Możliwe, że uratowałaś mi stopę. – powiedział. – Znowu.
- Taki już mój los. – wzruszyła ramionami obserwując, jak cyfry oznaczające numery pięter zmieniają się powoli. – Powiedz mi, czy ty mnie śledzisz? – zapytała go nagle.
- Nie pochlebiaj sobie. – odpowiedział rozbawiony. Po chwili wybuchł śmiechem zauważając oburzenie na jej twarzy. – Czysty przypadek! – wyjaśnił i uniósł w górę ręce aby zasygnalizować swoją niewinność. Lena pokiwała głową i nie odezwała się ani słowem. Ostatnie trzy piętra zjechali w ciszy a kiedy dotarli na parter dziewczyna szybko opuściła windę i skierowała się w stronę drzwi wejściowych od hotelu. Blondyn lekko kulejąc podążył za nią.
- Lena! – krzyknął nagle dochodząc do wniosku, że w tym tempie jej nie dogoni. Brunetka odwróciła się powoli i rzuciła mu pytające spojrzenie. – Idziesz na spacer?
- Tak. – odrzekła krótko licząc na to, że nie zachęci go to do dotrzymywania jej towarzystwa.
- Mogę pójść z tobą? – zapytał niestrudzony rozwiewając jej nadzieje. Lena pokiwała zrezygnowaną głową i zwolniła tempo umożliwiając Michaelowi kroczenie równo z nią. - Wiem, że cię męczę, ale nudzi mi się – przyznał nagle. – Chłopaki trenują, Stefan jest z Marisą. Nie mam co robić przez tę kostkę.
Lenie zrobiło się nawet trochę szkoda chłopaka. Przyjechał z kadrą aby trochę odpocząć i potrenować a skończył ze skręconą kostką i bez towarzystwa. Rozmawiając o głupotach powolnym krokiem ruszyli w stronę deptaka, tym razem unikając skrótów, które były winne kontuzji Hayboecka. Lekki, chłodny wiatr, który wiał od morza był miłą odmianą po tych kilku upalnych dniach, które tu spędzili. Po kilku minutach spokojnego spaceru zdecydowali się wejść na plażę. Mimo zmiany pogody piasek był przyjemnie ciepły, co zachęciło ich do chwili odpoczynku i kontynuowania rozmowy. Kiedy Michael opowiadał o swojej fascynacji samolotami, do Leny dotarło, że to ich pierwsza spokojna i miła rozmowa, jaką odbyli odkąd się poznali. Tym razem nie było między nimi żadnych uszczypliwości i ironii.
Po kilkunastu minutach Hayboeck wybuchł głośnym śmiechem, który echem rozniósł się po prawie pustej plaży. Przez chwilę próbował się uciszyć, jednak nie udawało mu się to zbytnio.
- Naprawdę daliście się im wrobić? – zapytał, kiedy udało mu się wydobyć z siebie jakikolwiek wyartykułowany dźwięk. Opowieść Leny o tym, jak przegrali z Gregorem na gokartach bardzo go ucieszyła.
- Bardzo zabawne, naprawdę. – ironizowała Lena. – Nie słyszałeś Stefana. Wyglądał, jakby się jej naprawdę bał.
- Oj, widziałem. – na twarzy Michiego pojawił się lekki uśmiech. – Kiedyś próbowali tej sztuczki na mnie i mojej byłej dziewczynie, ale przez przypadek się wydali. Wtedy dopiero zaczynali.
- Teraz są piekielnie w tym dobrzy. – przyznała brunetka i spojrzała na swojego towarzysza. Oboje jeszcze przez chwilę śmiali się z dzisiejszej sytuacji, lecz po chwili uśmiech zniknął z ich twarzy. Nastała krępująca cisza, która zawsze wkrada się w najmniej spodziewanym momencie. Nagle blondyn zbliżył się do Leny na niebezpieczną odległość. Spojrzał jej w oczy i przez dłuższą chwilę pozostawał w tej pozycji. Dziewczyna poczuła lekki dreszcz i kiedy chciała przerwać ten niezręczny dla niej moment Michael dotknął jej ust swoimi. Odruchowo złapała go za ramionami w celu odepchnięcia od siebie chłopaka. Zamiast tego zacisnęła na nich swoje dłonie i przyciągnęła do siebie kontynuując pocałunek. Trwało to jeszcze chwilę, jednak Lena szybko oprzytomniała, rozluźniła dłonie i odciągnęła od siebie Michaela.
- Przepraszam. – rzuciła podnosząc się i otrzepując się z piasku. – Muszę wracać. – dodała i oddaliła się nie dając dojść chłopakowi do słowa. Gdy znalazła się kilka metrów od niego przyspieszyła kroki i po chwili zaczęła biec nie patrząc przed siebie. Po przekroczeniu hotelowych drzwi wpadła na jakiegoś mężczyznę. Przeprosiła go i skierowała się do windy.
- Lena! – usłyszała nagle kobiecy głos. Całą scenę z boku obserwowała Marisa, która właśnie ze Stefanem przeglądała coś na laptopie siedząc w holu głównym, gdzie był najlepszy zasięg wifi. Brunetka odwróciła się, powiedziała, że się spieszy i wbiegła do windy.
- A tej co? – zdziwił się Stefan odrywając wzrok od ekranu komputera. Blondynka pokręciła zaskoczona głową i szturchnęła swojego chłopaka, gdyż jej oczom ukazał się Michael niezdarnie wbiegający do hotelu. Blondyn rozejrzał się dookoła wyraźnie czegoś szukając. Nie zauważył swoich przyjaciół i lekko kulejąc doszedł do windy.
- Dziwne. – skomentowała Marisa.
***
   Weszła do pokoju z lekko zaczerwionymi oczami. Czuła się okropnie. Gregor wrócił z treningu i brał właśnie prysznic. Podziękowała Bogu, że ma chwilę na ogarnięcie się i spojrzała w lustro. Poprawiła szybko makijaż i usiadła na krześle chowając twarz w dłoniach. Siedziałaby tak długo, gdyby nie głos szatyna, który wyrwał ją z zamyślenia.
- Coś się stało?
- Nie. – pokręciła głową i podniosła się z krzesła zbliżając się do Schlierenzauera. – Po prostu mnie przytul. – chłopak spojrzał na nią lekko zdziwiony, jednak widząc jej wyraz z twarzy bez słowa protestu objął ją mocno.
*************************************************************
 Halo, halo.
PRZEPRASZAM WAS BARDZO! 
I za czas po jakim dodaję nowy rozdział i za jego jakość. Jest tak bardzo okropny, że chciałam skasować go całego, ale stwierdziłam, że albo to, albo kompletnie nic. 
Mój słomiany zapał do robienia pewnych rzeczy się włączył i już chciałam porzucić pisanie, ale obiecałam sobie, że chociaż jakoś tę historię skończę (najwyżej szybciej, niż zamierzałam).

Mam też okropne zaległości na Waszych blogach, głównie w komentowaniu. Większość staram się czytać na bieżąco, ale nic nie piszę. Mam nadzieję to nadrobić, jednak wiedzcie, że tam jestem i czekam na nowości.

Mam nadzieję, że ktoś tutaj jeszcze ze mną został :). Buziaki :*