środa, 28 października 2015

Jeden

Lotnisko w Innsbrucku nie należy do największych na świecie. Jest to właściwie mały port lotniczy posiadający jeden terminal. Jest to również jedno z najpiękniej położonych lotnisk w Europie. Znajduje się zaledwie 4 km od centrum miasta w kotlinie górskiej, dzięki czemu widok jaki można podziwiać z samego budynku lotniska a później pokładu samolotu pozostaje w pamięci na długo. Właśnie o tym widoku myślał Michael siadając na jednym z krzeseł znajdujących się w poczekalni. Uwielbiał latać. To, co widział będąc w powietrzu dawało mu poczucie wolności. Uważał, że nie ma na świecie niczego innego, co wyzwalałoby w nim takie emocje i uczucia, jak wysokość i brak poczucia gruntu pod nogami. Lubił w swoim życiu wiele rzeczy, ale tylko latanie naprawdę kochał. Niezależnie, czy miał na nogach narty, czy znajdował się w helikopterze, bądź samolocie. Widok ziemi z góry był tym widokiem, który przywoływał zawsze, gdy miał zły dzień. Był pewien, że gdy przyjdzie mu umierać to umrze z myślą o lataniu.
- Myślicie, że Gregor przyjedzie z tą panną? – rozmyślenia blondyna przerwał nagle Fettner przeciągając się na krześle obok.
- Nie ma szans – odpowiedział mu Michael wyciągając z kieszeni swoją komórkę i włączając swoją nową rozrywkę, jaką był instagram.
- Siema chłopaki – usłyszeli zbliżającego się Stefana, który lewą ręką ciągnął za sobą walizkę a prawą trzymał dłoń idącej z nim blondynki.
- Hej Stefan, hej Marisa – przywitali przybyłych pozostali. Brunet rozejrzał się dookoła i westchnął zrezygnowany nie znajdując nigdzie obiektu swoich poszukiwań.
- Gregora nie ma? – zapytał.
- Pewnie mu głupio, że wymyślił tę dziewczynę i przyjdzie na ostatnią chwilę – skomentował Manuel.
- Dajcie mu już spokój, uczepiliście się go – odezwała się zniesmaczona Marisa, którą zawsze irytowały żarty z Gregora. Skoczkowie postanowili tego nie komentować i szybko zmienili temat rozmawiając o nowych przepisach odnośnie kombinezonów.
- O kurwa! – krzyknął nagle Hayboeck wpatrując się niedowierzającym wzrokiem w swój telefon – nie uwierzycie – spojrzał na kolegów, którzy byli równie zdziwieni jego zachowaniem, jak on tym, co właśnie zobaczył. Manuel szybko znalazł się przy koledze i wyrwał mu telefon.
- No nieeeeeeee! – wykrzyknął.
- Co jest? – zdziwił się Poppinger i podszedł do swojego imiennika zaglądając mu przez ramię – no no no. Tego się nie spodziewałem - Stefan z Marisą spojrzeli na siebie zdziwieni i zanim zdążyli zadać pytanie Manu podał im telefon Michiego. Na ekranie widniało zdjęcie z instagrama Gregora wrzucone kilka minut temu. Było to selfie zrobione w taksówce, na którym chłopak i nieznana im brunetka uśmiechali się szeroko. Pod fotografią widniał podpis „czas na wakacje, Cypr czeka”.
- Ładna dziewczyna – powiedziała, jako pierwsza Marisa przybierając wyraz twarzy, który wskazywał na uznanie. Po chwili na jej ustach pojawił się rozbawiony uśmiech spowodowany zdziwioną reakcją wszystkich dookoła.
- Ładna? – zapytał Michi, który podniósł się z miejsca. Podszedł do pary i zabrał im telefon patrząc po raz kolejny na zdjęcie – ona jest śliczna! Nie wierzę, że Gregor ją wyrwał!
- Michi – blondynka rzuciła mu ironiczne spojrzenie – to jest jednak Gregor Schlierenzauer, wbrew waszej dziwnej opinii na jego temat, on może mieć każdą.
- Jasne, że on może mieć każdą – zgodził się z nią Kraft – tylko, że on się boi z każdą rozmawiać. Co dopiero z taką ładną.
- Ze mną zawsze rozmawia normalnie – stwierdziła dziewczyna Stefana wzruszając ramionami.
- Może dlatego, że nie jesteś ładna? – zażartował Fettner za co natychmiast został spiorunowany wzrokiem przez Krafta i Marisę – to był tylko żart! – uniósł do góry ręce w obronnym geście, jednak wyrazy twarzy jego towarzyszy się nie zmieniły – no żartowałem, przecież wiesz Marisa, że jesteś śliczna!
- Stary, odwal się od mojej dziewczyny – warknął Stefan.
- Nagrabiłeś sobie Manu – rzuciła blondynka.
- Cicho – uciszył ich się nagle Michi i klepnął w plecy stojącą obok dziewczynę swojego przyjaciela – idą – dodał wskazują głową w stronę wejścia. Powolnym krokiem zbliżał się do nich Gregor ciągnąc za sobą swój bagaż, obok niego kroczyła brunetka ze zdjęcia. Ubrana była w sprane jeansy, białą podkoszulkę i czarną skórzaną kurtkę. Włosy miała upięte w niedbały kok, a grzywkę lekko przerzuconą na bok. Powiedziała coś cicho do Gregora, który nagle przystanął rozbawiony i pocałował ją w usta.
- Nie wierzę – zapiszczał Poppinger a wszyscy w duchu przyznali mu rację, łącznie z Marisą, która niechętnie musiała się zgodzić z tym, że widok Gregora całującego jakąś dziewczynę był dziwny. Po chwili para podeszła do nich i odstawiła swoje walizki na bok. Brunetka niepewnym wzrokiem rozejrzała się po wszystkich zgromadzonych, którzy wpatrywali się w nią, jakby pochodziła z innej planety.
- Wszyscy to jest Lena, Lena to są wszyscy – przedstawił dziewczynę Gregor wyraźnie zadowolony ich reakcją na widok brunetki.
- Cześć wszyscy – uśmiechnęła się szeroko i pomachała do nich nie słysząc jednak żadnej odpowiedzi – ej – szepnęła do szatyna, jednak robiąc to na tyle głośno by wszyscy słyszeli – nie mówiłeś, że twoi znajomi są głuchoniemi – zażartowała.
- O jezu – pierwsza z transu wybudziła się blondynka – jestem Marisa, miło cię poznać – podała rękę dziewczynie i uśmiechnęła się pokazując białe uzębienie.
- Stefan – odezwała się kolejna osoba.
- Manuel Fettner.
- Manuel Poppinger.
- Michael – przedstawiła się reszta.
***
   Brunetka zapięła pasy i szybko odwróciła głowę od okna, przy którym przyszło jej siedzieć. Nienawidziła latać samolotami. Gdy pierwszy raz, mając około 12 lat wsiadła na pokład maszyny spanikowała. Dostała takiego ataku histerii, że rodzice musieli wyprowadzić ją na zewnątrz tracąc tym samym wakacje na Gran Canarii. Przez następnych kilka lat w grę wchodził tylko urlop w miejscach, do których można dostać się samochodem. W wieku 17 lat poszła do psychologa po tym, jak na wycieczce szkolnej do Berlina rozpłakała się i zaczęła histerycznie krzyczeć na wieży telewizyjnej. Stwierdzono u niej akrofobię, czy potocznie mówiąc lęk wysokości. Przeszła terapię która ostatecznie skończyła się tym, że gdy rok później pierwszy raz leciała samolotem była tak naszprycowana tabletkami, że nic nie pamiętała. Teraz, gdy miała 25 lat latała już samolotami, jednak za każdym razem brała przed lotem kilka tabletek uspokajających, a po lądowaniu i opuszczeniu pokładu musiała się koniecznie napić czegoś mocniejszego.
- Wszystko ok? – zapytał siedzący obok Gregor. Pokręciła głową i chwyciła go mocno za dłoń.
- Mam lęk wysokości – szepnęła. Szatyn zaśmiał się w duchu proponując jej zamianę miejsca. Lena natychmiast zgodziła się odpinając pasy, jednak w tym właśnie momencie stewardesy zakończyły przedstawianie instrukcji w razie awarii i przeszły się po pokładzie sprawdzając, czy wszystko jest w porządku.
- Proszę zapiąć pasy – powiedziała jedna z nich. Lena jęknęła i zapięła się ponownie. Nagle poczuła, jak tym razem to Gregor łapie jej dłoń i ściska w geście pocieszenia.
***
   Dziękowała losowi, że ich lot odbywał się w godzinach wieczornych. Dzięki temu lądując na Cyprze za oknem samolotu było już ciemno i wszystko wydawało się mnie przerażające. Nie miała z resztą głowy o tym myśleć, bowiem całą drogę zastanawiała się, czy skoczkowie mogą uprawiać swoją dyscyplinę bez dłoni. Po minie Gregora i sinym kolorze, jaki przybrały jego palce pod wpływem jej uścisku była prawie pewna, że amputacja może być konieczna. Była też przekonana, że jeśli trener postanowi znaleźć osobę odpowiedzialną za utratę jakiejkolwiek części ciała przez jednego z najlepszych zawodników w historii to odpowie za to ona. Wszystko dlatego, że w czasie, gdy ona całą drogę miażdżyła dłoń szatyna przyglądał się temu ukradkiem siedzący po drugiej stronie Michael Hayboeck. Gdy tylko samolot bezpiecznie wylądował a pilot podziękował za wspólną podróż dając znak, iż można opuszczać pokład była pierwszą osobą, która znalazła się przy drzwiach, zanim jeszcze obsługa lotniska postawiła schody pozwalające wydostać się na zewnątrz.
- Co Gregor? – podszedł do chłopaka Fettner i klępnął go w plecy – niecałe 4 godziny obok ciebie i już ci zwiała? – zaśmiał się brunet. Schlierenzauer zacisnął pięści, bowiem miał już serdecznie dość tego żałosnego klepania go w plecy.
- Stary, odpierdol się w końcu ode mnie – warknął.
- No dobra Gregor, przecież sobie jaja robię – wytłumaczył się Manu, po czym dodał puszczając mu oczko – swoją drogą, niezła jest!
Gregor wywrócił oczyma i zostawił kolegę bez żadnej odpowiedzi, kierując się w stronę wyjścia. Gdy tylko jednak zniknął z pola widzenia Manuela uśmiechnął się do siebie tryumfalnie zadowolony z tego, co usłyszał od kolegi.
***
   Lotnisko w Larnace jest położone niecałe 8 km od miasta, dzięki czemu podróż do trzeciej, co do wielkości, miejscowości na Cyprze trwa zaledwie kilkanaście minut. Lena przeczytała o tym wcześniej i tylko to powstrzymało ją przed zatrzymaniem się w pierwszy lepszym lotniskowym barze. Marząc już o winie, które wypije zaraz po przekroczeniu progu hotelowego znalazła się razem z Marisą w busie czekającym przed wjazdem na terminal.
- Nie ma się, co śpieszyć – powiedziała niespodziewanie blondynka widząc zniecierpliwienie towarzyszki Gregora.
- Okropnie nienawidzę samolotów, chcę jak najszybciej opuścić lotnisko – odpowiedziała Lena patrząc na Marisę. Była ona bardzo ładną blondynką o niesamowicie białym i szerokim uśmiechu. Wyglądała trochę, jak siostra Stefana a nie jego dziewczyna.
- Zanim oni zbiorą te wszystkie graty do treningów to chwilę minie – wyjaśniła jej Marisa – to samo było rok temu. Czekałam na nich godzinę, zanim Kuttin ustalił, że wszystkie sprzęty doleciały całe i zdrowe. Szkoda tylko, że nie zauważył, jak Diethart poszedł do toalety i odjechał z lotniska bez niego – Lena spojrzała na dziewczynę otwierając szeroko oczy i wybuchając po chwili śmiechem.
- Naprawdę? – zapytała próbując przestać się śmiać. Marisa, którą również rozbawiło wspomnienie tej sytuacja pokiwała potwierdzająco głową.
- Zastanawiam się, czy w tym roku trener naprawdę nie powołał Thomasa, czy on po prostu nie przyjechał, bo miał traumę.
- Biedny chłopak – skomentowała brunetka i uśmiechnęła się przyjaźnie do dziewczyny Krafta. Odetchnęła w duchu z ulgą, bowiem bała się, że nie spotka się z miłym przyjęciem. I chociaż cała kadra A patrzyła na nią, jak na eksponat muzealny to przynajmniej Marisa odzywała się do niej normalnie. Cieszyło ją to, gdyż była to jedyna dziewczyna, oprócz niej, na zgrupowaniu i wolała mieć ją po swojej stronie.
- Możesz masz ochotę na wino, jak przyjedziemy? – zapytała nagle Lena mając nadzieję, że uda jej się zdobyć przychylność nowej znajomej. Blondynka uśmiechnęła się szeroko.
- A nie masz zamiaru spędzić tego wieczoru z Gregorem?
- Oh, no tak – zmieszała się i poczuła się, jakby właśnie została przyłapana na gorącym uczynku. Zapomniała, że w swoich planach powinna też uwzględnić Gregora.
***
   W recepcji hotelowej zapanował chaos, gdy pięciu skoczków i kilka osób ze sztabu szkoleniowego zajęło całą przestrzeń rozkładając torby ze sprzętem treningowym. Czas, który mijał, gdy kadra przenosiła wszystko do zarezerwowanej dla nich sali ćwiczeń, wydawał się być Lenie wiecznością. Jej największym zawodem okazał się być fakt, że w dniu dzisiejszym wyjątkowo bar hotelowy był już nieczynny i na terenie obiektu, nigdzie nie można było kupić alkoholu. Jedyną nadzieją pozostała myśl, że w pokoju znajdzie minibarek. Gdy już w głowie obliczała, ile małych buteleczek wypije i jak sporo będzie ją to kosztować usłyszała Gregora.
- Ziemia do Leny – szatyn machał przed nią kartą do pokoju nr 220. Szybko podniosła się z kanapy, na której siedziała i złapała za rączkę swojej walizki. Gregor wskazał jej dłonią drogę do windy i puścił ją przed sobą. Wjazd na drugie piętro spędzili w ciszy uśmiechając się do siebie nerwowo. Gdy stanęli przed drzwiami pokoju dziewczyna wskazała na czytnik kart.
- Czyń honoru – powiedziała i poczekała, aż Schlierenzauer otworzy drzwi. Wchodząc do środka zaczęła rozglądać się za minibarkiem, jednak zanim go znalazła zatrzymała swój wzrok na czymś zupełnie innym. Na środku pokoju znajdywało się wielkie dwuosobowe łóżko, na którym leżały dwa ręczniki ułożone w kształt serca. Stanęła zszokowana, bowiem spodziewała się dwuosobowe pokoju z dwoma pojedynczymi posłaniami. Spojrzała zaskoczona na chłopaka, który najwyraźniej podzielał jej zdezorientowanie.
- No cóż – skomentował to poruszając znacząco brwiami, na co oboje wybuchli śmiechem.

*********************************************************************************

Miałam wrzucić nieco wcześniej ten rozdział, jednak niestety moje "szalone" studenckie życie towarzyskie skończyło się wizytą na pogotowiu i lekką niedyspozycją, dlatego udało mi się napisać to dopiero teraz.

Wciąż nie jestem zadowolona, z tego, co tutaj czytacie.... od początku mam pomysł na całą tę historię i niestety zrobiłam duży błąd a mianowicie napisałam już jej zakończenie. Przez to też jakoś trudno mi się pisze jej początek i mam tylko nadzieję, że się rozkręcę ;(.

Poza tym dziękuję bardzo za miłe komentarze i postaram się odwiedzić Wasze blogi i nadrobić to, czego nie nadrobiłam! Liczę, że zostaniecie ze mną i będziecie komentować, co Wam się podoba a co nie :).

No i obiecuję, że następnym razem nie będę tyle pisać! 

niedziela, 18 października 2015

Prolog


   Po sali gimnastycznej rozchodziły się piski spowodowane szuraniem butów o posadzkę oraz męskie okrzyki, które przerwał głośny dźwięk gwizdka. Sześciu mężczyzn odetchnęło z ulgą, że to już koniec przygotowując się do opuszczenia pomieszczenia.
- Przypominam – zatrzymał ich głos trenera – że do dzisiaj możecie jeszcze wpisać osoby towarzyszące na wyjazd na Cypr.
- Wszyscy już chyba wpisali – stwierdzi wysoki blondyn patrząc po kolegach.
- Wszyscy, masz na myśli Kraft? – Heinz uniósł wysoko brwi.
- Ej, tylko ja zabieram Marisę? – zdziwił się najniższy rozglądając się dookoła.
- Jak zwykle, pantoflarzu – zaśmiał się brunet rzucając w kolegę piłką.
- Odwal się Manu – odpowiedział mu Stefan łapiąc w ostatniej chwili piłkę i chroniąc się przed uderzeniem - Przynajmniej nie muszę chodzić na podryw, z którego później i tak nic nie wychodzi.
- Żebyś czasam….
- Chłopaki! – przerwał im trener – ile wy macie lat? Dziesięć? To co? Nikt już nikogo nie dopisuje?
- Ja chciałbym dopisać – odezwał się nagle dotąd milczący szatyn. Pozostali spojrzeli na niego zdziwieni, tego się nie spodziewali.
- Gregor, wiesz, że mamusia nie musi jechać z Tobą – skomentował rozbawiony Michael za co został spiorunowany wzrokiem przez Schlierenzauera.
- Chciałbym dopisać dziewczynę – wyjaśnił szatyn na co wszyscy wydali jednogłośny dźwięk zdziwienia.
- Dobra, spadać do domów, a Gregor zapraszam do mnie – wtrącił Heinz kończąc tym samym trening. 

 ***

- Myślicie, że serio kogoś zabiera? – zapytał Fettner wiążąc sznurówki w swoich trampkach i rozglądając się po przebierających się kolegach.
- Myślę, że – zaczął Michael robiąc przerwę na ubranie koszulki – ta dziewczyna widmo w ostatniej chwili będzie musiała zrezygnować z wyjazdu – rzucił brunetowi wymowne spojrzenie – on ma jakiś problem z dziewczynami. Może się ich boi. Nie uwierzę, że nagle sobie jakąś znalazł.
- Też tak myślę – zgodził się z przyjacielem Stefan upijając łyk wody.
Gregor stał pod drzwiami szatni i słuchał komentarzy na swój temat. Wziął głęboki oddech powstrzymując się, żeby nie wejść do środka i nie zrobić kolegom z kadry głośnej awantury. Lubił ich, ale irytowało go poruszanie tego tematu. Kiedy pierwszy raz pojawił się w kadrze był najmłodszy a wszyscy dookoła mieli już poukładane życie osobiste. Nikogo nie obchodziło, czy młodziak ma dziewczynę, czy jej nie ma, dlatego też miał spokój. Kiedy kadra została odmłodzona i pojawili się w niej jego rówieśnicy temat dziewczyn stał się tematem codziennym. Nikt nie mógł zrozumieć, dlaczego Gregor nie chce opowiedzieć o swoich podbojach i ucina temat, zanim ktokolwiek zdąży zadać jakieś szczegółowe pytanie. Gdy w końcu dał wszystkim do zrozumienia, że nie będzie o tym rozmawiał stał się głównym tematem rozmów chłopaków podczas jego nieobecności. Darzyli go sympatią, w końcu było kumplami, ale nie mogli zrozumieć jego zachowania. Nagle drzwi od szatni otworzyły się i piątka skoczków wyszła na zewnątrz.
- Co stary, nie mogłeś sobie przypomnieć, jak się nazywa? – zaśmiał się Fettner klepiąc Schlierenzauera w plecy.
- Daruj sobie - odpowiedział mu szatyn – Poznacie Lenę i zobaczycie.
- Uuuu, czyli ona ma imię – pokiwał głową milczący dotąd Poppinger.
- Dobra, dajcie mu spokój – machnął ręką Stefan – za dwa tygodnie poznamy tę tajemniczą Lenę. Tymczasem lecimy. Do zobaczenia.
- No hej – pożegnał się z kolegami Gregor i wszedł do szatni. Usiadł na ławce i wziął głęboki oddech patrząc w podłogę. Po chwili sięgnął do swojej torby, wyciągnął z niej telefon wybierając numer i czekając na połączenie.

***

   W tym samym czasie w centrum Innsbrucka jedna z miejscowych knajpek była pełna ludzi. Piątkowy czerwcowy wieczór sprzyjał wyjściu na miasto. Średniego wzrostu brunetka stała za barem bujając się w rytm lecącej z radia piosenki i jednocześnie poprawiając fryzurę.
- Można poprosić dwie wódki z colą do stolika przy oknie – zapytał jeden z klientów.
- Oczywiście – uśmiechnęła się do niego serdecznie – Za chwilę podam – kiwnął głową i odszedł do stolika. Dziewczyna schyliła się do lodówki i poczuła nagle wibracje telefonu w kieszeni. Schowała się pod ladę, żeby nikt nie zobaczył i spojrzała na wyświetlacz. Cicho jęknęła widząc od kogo jest połączenie i po chwili odebrała.
- Słucham?
- Zapisałem Cię na wyjazd. Lecimy 15 czerwca o 8 rano, pamiętaj – usłyszała męski głos.
- Jesteś pewien? – zapytała cicho.
- Tak, a ty masz jakieś wątpliwości? – usłyszała w jego głosie strach i zamilkła na chwilę. Bała się tego wyjazdu, ale wiedziała, że nie ma już odwrotu.
- Jeśli ty nie masz to ja też nie – odpowiedziała najmilszym tonem na jaki było ją w tej chwili stać – Muszę kończyć, jestem w pracy. Dogadamy jutro szczegóły.
- Jasne. W takim razie do zobaczenia.
- Do zobaczenia – pożegnała się i już chciała się rozłączyć, kiedy usłyszała jeszcze, że chłopak coś mówi.
- Lena…
- Tak?
- Dziękuję Ci.


***********************************************************************

Ok, jest i prolog. Nie potrafię zaczynać, dlatego też nie jestem z tego w 100% zadowolona, ale postaram dawać z siebie tylko więcej! 

Edit (21.10.2015): To mój pierwszy raz na blogspot.com to też dopiero zauważyłam, że miałam zablokowane komentarze od osób nieposiadających kont. Na szczęście już to naprawiłam i jeśli ktokolwiek to czyta, i chciałby skomentować to byłoby mi bardzo miło ;)