piątek, 11 marca 2016

Siedem


Lena zamruczała cicho czując przyjemny dotyk ciepłych męskich dłoni na swoim karku. Zamknęła oczy i oddała się w zupełności odprężającemu uczuciu, jakie towarzyszyło jej przy każdym muśnięciu jej ciała przez mężczyznę.
- Jakie to przyjemne! – z krainy przyjemności przywołał ją kobiecy głos Otworzyła oczy i spojrzała na leżącą na łóżku do masażu obok Marisę, którą w tym czasie masowała inna pracownica hotelowego spa. Tego ranka dziewczyny zdecydowały wybrać się na masaż wykorzystując czas, kiedy skoczkowie są na treningu. Brunetka pomyślała, że może to być idealnym sposobem, żeby przestać myśleć o Michaelu i o tym, co wydarzyło się dwa dni wcześniej. Ostatnie 48 godzin spędziła na bieganiu z kąta w kąt, żeby tylko nie natknąć się na blondyna. Rano udawała przed Gregorem, że nie ma siły wstać i błagała go o przyniesienie jej jedzenia z hotelowej jadalni do pokoju. Na obiady wyciągała Schlierenzauera na miasto, kolacji nie jadała. Gdy skoczkowie mieli trening barykadowała się w pokoju i udawała, że jej nie ma, na wypadek, gdyby Hayboeck wpadł na pomysł przyjścia do niej lub wyciągała Marisę na spacer, najlepiej sto kilometrów za hotelem. W czasie wolnym od treningów tak długo męczyła Gregora, aż ten zgodził się gdzieś z nią wyjść. W efekcie była głodna i zmęczona.
- Lena? – z zamyślenia ponownie przywołała ją blondynka. Lena ponownie otworzyła oczy, które nie wie, kiedy zamknęła. Marisa wpatrywała się w nią lustrującym wzrokiem, który przyprawił ją o ciarki. Uniosła do góry brwi zaciekawiona. – Mogę o coś zapytać?
- No pewnie. – zgodziła się i chciała pokiwać głową, jednak uniemożliwiły jej to dłonie masażysty, które akurat znalazły się na jej karku. Blondynka chwile się wahała, czy powinna zadawać to pytanie, jednak ostatecznie wzięła głęboki oddech i wyrzuciła z siebie to, co ciekawiło ją przez ostatnie dwa dni.
- Co się wydarzyło między Tobą a Michaelem przedwczoraj?
- Cooo? – Lena zapiszczała zdziwiona i od razu się spięła, co nie umknęło masażyście, który natychmiast zaczął rozluźniać napinające się mięśnie. – O czym ty mówisz? – zapytała już spokojniej odpuszczając pod wpływem kojącego dotyku mężczyzny.
- Widziałam ze Stefanem, jak wieczorem wbiegłaś do hotelu, a zaraz za tobą Michi.- wyjaśniła Marisa nie odrywając wzroku od swojej towarzyszki i mając nadzieję, że zdradzi ją jakaś jej reakcja.
- Pewnie jakiś zbieg okoliczności. Biegłam, bo umówiłam się z Gregorem i byłam spóźniona.- skłamała spokojnie. Blondynka postanowiło już nie drążyć tematu nie będąc do końca pewną, czy powinna wierzyć koleżance. Lena natomiast poczuła nagły przypływ ogromnej sympatii do pracownika hotelowego spa, dzięki któremu rozluźniła się na tyle, iż kłamstwo przyszło jej taką łatwością. Nie czuła się z tym najlepiej i odczuwała ogromną potrzebę porozmawiania z kimś na ten temat, jednak Marisa, mimo iż była świetną osobą, nie wydawała jej się odpowiednia na tego typu wyznania. Tak samo, jak nieodpowiedni byli wszyscy, którzy przyjechali na zgrupowanie na Cyprze.
***
Michael leżał na łóżku i podrzucając swoim zegarkiem w górę wpatrywał się bezmyślnie w sufit. Od pocałunku z Leną minęły dwa dni. Dwa dni, podczas których dziewczyna skutecznie go ignorowała. Dwa dni, podczas których, mając dużo wolnego czasu, bił się z myślami. Dwa dni, podczas których wszystko w jego głowie zmieniało się, jak w rollercoasterze.
- Stary, zaraz rozwalisz ten zegarek. – odezwał się nagle Fettner, który do tej pory zajęty był zabawą swoim telefonem. Zaskoczony Michael spojrzał na swojego współlokatora zapominając kompletnie o podrzuconym przed chwilą rolexie, którego dostał za zwycięstwo w jednym z konkursów Pucharu Świata w Engelbergu. Złoty zegarek odbił się od sufitu i szybko spadł w dół uderzając ostrym końcem zapięcia w policzek blondyna.
- Kurwa! – krzyknął łapiąc się za obolałe miejsce i podnosząc się z łóżka. Sytuacja ta spowodowała dziki rechot Manuela, który jednak szybko ucichł, gdy zobaczył, jak spod palców blondyna powoli sączy się krew.
- Biegnę po Lenę. – powiedział brunet i wybiegł z pokoju zanim Hayboeck zdążył zaprzeczyć. Gdy przez następne 5 minut jego współlokator nie wracał blondyn podniósł się i dociskając mocniej rękę do policzka przeszedł powoli do łazienki. Stanął przed lustrem i powoli zabrał dłoń powodując, że spływająca ciurkiem krew zalała idealnie białą umywalkę.
- Nie no, to jakieś jaja.- jęknął na ten widok i znów złapał się za obolałe miejsce. Przeklął pod nosem i zrezygnowany opadł róg wanny. Po kilku kolejnych minutach usłyszał huk drzwi i zamieszanie w pokoju. Chwilę później w łazience znalazł się Manuel, z Leną, która miała na sobie biały hotelowy szlafrok i Gregore, który odziany był jedynie w spodenki.
- Jeszcze tego mi tutaj brakowało. – szepnął do siebie poszkodowany na widok Schlierenzauera. Widząc, jak oboje są ubrani poczuł nagły przypływ złości.
- Majaczy! – prawie wykrzyknął spanikowany Fettner, który pomyślał, że jego kolega zaczął mówić sam do siebie. Lena bez słowa przykucnęła naprzeciwko Michiego i usiłując nie patrzeć mu w oczy złapała go za nadgarstek ręki, którą uciskał policzek. Po wpływem jej dotyku blondyn lekko poluźnił dłoń i pozwolił dziewczynie odsłonić swoją ranę. W ciągu sekundy i tak czerwona już twarz Hayboecka ponownie zalała się krwią.
- O cholera. – wyrzuciła z siebie szybko Lena i tym razem to ona przycisnęła swoją dłoń do policzka blondyna tamując krwotok. – Trzeba będzie szyć. – stwierdziła powodując ciche piśnięcie Manuela.
- Zrobisz to teraz? – zapytał Gregor krzywiąc się na widok czerwonej twarzy swojego kolegi z kadry. Lena rzuciła mu mordercze spojrzenie.
- Czyś ty zwariował? Myślicie, że ja tutaj szpital polowy prowadzę? Musi jechać na pogotowie.
***
Kilkanaście minut później Lena, tym razem już ubrana, jechała z Michalem taksówką na najbliższe pogotowie. Postanowili, że Gregor i Manuel pójdą na trening i będę ich ewentualnie kryć przed Heinzem, który nie powinien się o niczym dowiedzieć, dopóki Michaelem nie zajmie się lekarz.
- Jak na tak dobrego skoczka jesteś wyjątkową sierotą. – powiedziała do niego w końcu śmiejąc się pod nosem. Michael, który do tej pory odwrócony był twarzą w stronę okna, spojrzał na nią powodując tym razem głośny wybuch śmiechu dziewczyny. W celu zatamowania krwawienia bez konieczności używania dłoni Lena została zmuszona do wymyślenia tymczasowego opatrunku. Po raz kolejny w ciągu tego wyjazdu rozerwała t-shirt chłopaka i owinęła mi wokół głowy pozostawiając jedynie otwór na oczy. Dzięki temu krew nie leciała, jednak Hayboeck wyglądem przypominał bardziej Taliba z Afganistanu, niż skoczka z Austrii. Wygląd chłopaka na tyle rozbawił Gregora i Manuela, że zrobili mu serię zdjęć zapowiadając rychłe ich opublikowanie na Instagramie.
- To moja druga zniszczona koszulka. – powiedział niezrozumiale, na co brunetka znów zaczęła się śmiać.
- No cóż. Musisz przestać sobie robić krzywdę. – odpowiedziała rozbawiona. Chłopak tylko pokręcił głową zrezygnowany uśmiechając się mimowolnie, co dzięki koszulce na jego twarzy, zostało niezauważone przez dziewczynę.
- Przepraszam, jeśli wam w czymś przeszkodziłem. – rzucił nagle przypominając sobie to, jak wyglądała ze Schlierenzauerem, kiedy do niego przyszli.
- Przeproś Marisę. Manuel dosłownie wyrwał mnie ze spa, zostawił ją tam samą i nakrzyczał, że ma nikomu nic nie mówić. Biedna Marisa. - blondyn zamilkł na te słowa. Nagle poczuł dziwne uczucie ulgi. Początkowo wydało mu się to całkowicie niezrozumiałe, a po chwili przerażające. Myśl, że między Leną a Gregorem nie działo się nic rano uspokoiła go, a spokój ten go przestraszył.
- To co się wydarzyło…- postanowił wyjaśnić sytuację sprzed dwóch dni, jednak dziewczyna szybko uniosła w górę dłoń dając mu znak, żeby ucichł.
- Nic się nie wydarzyło. – powiedziała tylko, czym zamknęła temat. Michael bez słowa zgodził się nie kontynuować tej rozmowy, jednak wciąż myślał o tym wieczorze. Każde wspomnienie tego pocałunku przypominało mu o Gregorze i o dziwnej relacji, która według niego, łączyła go z Leną. Niby byli parą a wciąż było to jakieś podejrzane.
***
- CZY TY CHCESZ SIĘ ZABIĆ? ALBO ZABIĆ MNIE? ALBO SPRAWIĆ, ŻEBY LUDZIE MNIE ZABILI? – krzyczał Heinz machając rękami, jak szalony na wszystkie strony i zwracając na siebie uwagę wszystkich gości hotelowych zgromadzonych w jadalni. Odkąd Michael pojawił się na obiedzie ze szwami na twarzy trener stracił panowanie nad sobą. Przez kolejne 10 minut krzyczał na blondyna i dawał mu wykład na temat jego nieodpowiedzialności i braku lojalności nie tylko wobec samego Kuttina, ale również całego teamu i wszystkich kibiców.
- Może czas lecieć do domu, skoro robisz sobie krzywdę nawet leżąc w łóżku!! – kontynuował mężczyzna. Cała kadra siedząca obok konsumowała spokojnie posiłek śmiejąc się pod nosem, zarówno z wyglądu przyjaciela, jak i reakcji trenera. W końcu po interwencji jednego z kelnerów Heinz zrezygnowany opadł na krzesło i napił się wody. Lena, która siedziała obok Gregora i obserwowała całą sytuację, stwierdziła, że właściwie jest jej żal Michaela. Nie miał szczęścia na tym zgrupowaniu. Nagle złapała się na tym, że jej wzrok utkwił na blondynie i od kilku minut nie spuszczała z niego oczu. Zauważył to również on i nie pozostał jej dłużny. Szybko odwróciła się w stronę Gregora i spontanicznie złapała go za dłoń, która akurat sięgał w stronę szklanki. Zaskoczony szatyn uśmiechnął się do niej i pozostał w tym uścisku. Brunetka powiedziała do niego pierwszą lepszą rzecz, jaka przyszła jej do głowy i zaczęła z nim rozmowę, starając się nie odwracać w stronę Michiego, którego wzrok wciąż czuła na sobie. Ignorując słowa wypowiadane przez Schlierenzauera myślała o tym, że pomysł z ignorowaniem i uciekaniem przed Hayboeckiem był najlepszym rozwiązaniem i postanowiła, że będzie go kontynuować przez najbliższe 5 dni, które pozostały do powrotu do Austrii.
- Wszystko ok? – zapytał nagle Gregor na widok nieobecnego wzroku brunetki.
- Tak. – pokiwała szybko głową wracając świadomością do szatyna. – Myślę, co moglibyśmy jeszcze robić na Cyprze.
- Też o tym myślałem. – ucieszył się, że pierwsza o tym wspomniała. – Stwierdziłem, że powinniśmy więcej czasu spędzać w grupie. Z chłopakami.
- Ale… - chciała zaprotestować, jednak chłopak jej przerwał.
- Lena, wiesz przecież o co mi chodzi.
- Tak, wiem. – przyznała zrezygnowana. – Masz rację. Spędzimy z nimi więcej czasu.
***
- Michi – zaczęła Marisa, gdy wychodzili ze stołówki, jako ostatni - odczep się od niej.
- Ale o co ci chodzi? – zdziwił się chłopak, który zaczynał mieć już dość dzisiejszego dnia. Jak nie zegarek spadający mu na twarz, jak nie krzyczący Heinz, jak nie śmiejący się  z niego przez cały obiad Manuel, to jeszcze dziewczyna jego najlepszego przyjaciela.
- Ja cię proszę. Przyczepiłeś się Leny. Widać to gołym okiem. Nie wiem, co jest na rzeczy, ale daj jej spokój, to dziewczyna twojego kumpla z drużyny. – rzuciła mu spojrzenie mówiące, że ma nawet nie próbować się jej sprzeciwiać.
- Marisa, co ty sobie uroiłaś? Przecież ja nic od niej nie chcę. –zaprzeczył i ruszył przed siebie chcąc zakończyć ten temat.
- Michi, kogo ty chcesz oszukać? Przecież to widać. To jest dziewczyna Gregora, daj im spokój. – tym razem Marisa warknęła na niego groźnie. Brzmiała bardziej, jakby chciała nastraszyć swoją rywalkę o serce Stefana, niż przemówić do rozsądku swojemu koledze.
- Coś mi śmierdzi w tym ich związku. – chłopak nie wytrzymał i wyrzucił to z siebie.
- Oszaleję z tobą! Tobie cały czas coś śmierdzi odkąd Claudia cię zostawiła. – imię jego byłej dziewczyny odbiło się w jego głowie, niczym echo. Przez kilka sekund nie dochodziło do niego zupełnie nic, oprócz słowa „Claudia”. Od dawna nie słyszał o swojej byłej dziewczynie, bowiem wszyscy znajomi zamilkli na jej temat, odkąd rzuciła chłopaka i przestała się odzywać do każdego, kto miał z nim coś wspólnego.
- Słucham? – wykrztusił w końcu z siebie.
- Wybacz, ale to prawda. Odkąd Claudia cię zostawiła zachowujesz się, jakbyś zwariował. Wszędzie węszysz jakiś spisek. Jakbyś szukał co najmniej odpowiedzi na to, dlaczego ona odeszła.

**************************************************************
 Ok, wiem! Jestem zła i niedobra.
 Już nawet nie przepraszam, ale dziękuję, że mimo to ktoś z Was jeszcze ze mną został <3! 
Trudno się czasami pisze, jak się ma już napisane zakończenie. 
PS. Jeśli jest tutaj ktoś kto czyta, ale nie komentuje to byłabym bardzo wdzięczna, gdyby kliknął "tak" pod rozdziałem. To dla mnie bardzo ważne :)

sobota, 5 marca 2016

Informacja

Omamo! Nawet nie wiem, jak to się stało, że tyle czasu minęło od ostatniego rozdziału :(.

Miałam ogromny projekt w pracy, później koniec semestru i sesja, później coś, później coś i jakoś tak zeszło...

Rozdział miał być dzisiaj, jednak jestem cały czas w trakcie pisania i powoli już padam (5h snu na dwie doby to jednak za mało).

Będę walczyć, ale jeśli nie dodam dziś to zrobię to jutro! OBIECUJĘ!