Kolejnego ranka
Lenie udało się uniknąć powtórki z dnia poprzedniego i obudziła się, zanim
Gregor zdążył opuścić pokój. Chłopak siedział akurat na krześle i sznurował
swoje buty do biegania, kiedy dziewczyna podniosła się przeciągając się powoli.
- Co robisz? –
zapytała i zakryła sobie usta dłonią ukrywając ziewnięcie.
- Idę biegać. –
odpowiedział nie patrząc na nią.
- Może
poszłabym z tobą. – pomyślała na głos i nie czekając na reakcję szatyna
wyskoczyła z łóżka kierując się do swojej walizki, która wciąż leżała
nierozpakowana obok dużej szafy.
- Nie obraź
się, ale – zaczął szatyn powoli zbliżając się do drzwi – wolę biegać sam.
Zobaczymy się na śniadaniu. – dodał szybko i opuścił pokój, nim Lena zdążyła zrozumieć,
co tak właściwie jej powiedział. Brunetka usiadła po turecku przed swoim
bagażem, wzruszyła ramionami i zaczęła poszukiwać swojego stroju sportowego.
Przez chwilę zrobiło jej się przykro, że Gregor nie poświęca jej wolnego czasu,
ale szybko odgoniła od siebie tę myśl. Przecież wiedziała na co się pisze
godząc się na przyjazd tutaj.
***
Wychodząc na zewnątrz pogratulowała sobie w myślach, że pomyślała o wzięciu
okularów przeciwsłonecznych. Mimo wczesnej godziny słońce niemiłosiernie
świeciło po oczach ograniczając widoczność. Szybkim marszem ruszyła w stronę
deptaka walcząc przy okazji ze splątanymi słuchawkami. Gdy w końcu jej się to
udało podłączyła je do telefonu, który wsadziła do etui zakładanego na ramię.
Przyśpieszyła kroku i kiedy znalazła się na deptaku biegnącego wzdłuż linii
brzegowej rozpoczęła szybki trucht. Dwa kilometry później przeklęła pomysł
biegania w takie gorąco, jednak dzielnie kontynuowała. Biegnąc dalej zauważyła,
że w jej stronę zbliżają się dwie postacie oddalone od siebie o kilkadziesiąt
metrów. Pierwszą z nich okazał się Manuel Fettner, który, podobnie jak Lena,
słuchając muzyki na ogromnych słuchawkach zamknięty był w swoim świecie.
Mijając dziewczynę uśmiechnął się szeroko i pomachał jej nie zatrzymując się.
Brunetka odwzajemniła gest wdzięczna, że skoczek nie zmusza jej do rozmowy.
Kolejną osobą okazał się być Michael. Podobnie, jak Manu minął Lenę kiwając jej
głową. Już miał biec dalej, kiedy nagle przypomniał sobie wczorajszy wieczór i
nie zastanawiając się długo zawrócił, przyśpieszył tempo i zrównał się z
towarzyszką Gregora. Dziewczyna przez chwilę ignorowała go, jednak w końcu
zdecydowała się na niego spojrzeć. Gestykulował dynamicznie rękami i poruszał
szybko ustami. Lena skrzywiła się i wyciągnęła słuchawki z uszu.
- Mówiłeś coś?
- Dokąd
biegniesz? – zapytał zrezygnowany i zawiedziony, że cały jego wywód nie został
usłyszany.
- Nie wiem, Ty
mi powiedz.- uśmiechnęła się, gdy zauważyła pytanie wypisane na jego twarzy. –
W końcu stamtąd wracasz. – wyjaśniła i wskazała głową na trasę przed nimi.
Przyśpieszyła nieco zostawiając zdziwionego blondyna w tyle, jednak ten
zadziwiająco szybko ją dogonił. Nie miała, co walczyć z zawodowym sportowcem.
Ostatecznie stwierdziła, że nie wytrzyma więcej i odwróciła się gwałtownie zmieniając
kierunek. Wraz z nią zrobił do Hayboeck. Przez kilka minut biegli w ciszy,
jednak gdy Lena uznała, że jej możliwości zostały wyczerpane i zwolniła
przechodząc do marszu Michi znów rozpoczął rozmowę.
- Już koniec na
dziś?
- Słuchaj. –
zaczęła lekko poirytowana. – Czy ty coś ode mnie chcesz?
- Nie. –
wzruszył ramionami – Po prostu chciałem ci dotrzymać towarzystwa. Biegałaś
sobie tak sama.
- A może ja nie
potrzebuję twojego towarzystwa?
- Jak byłaś
pijana to byłaś milsza. – zauważył nagle. Lene poczuła, jak robi jej się gorąco
ze wstydu. Na szczęście była już wystarczająco czerwona ze zmęczenia, więc jej
zażenowanie nie odbiło się na jej twarzy. Ostatecznie postanowiła nie
komentować odpowiedzi chłopaka i zostawić ten temat za sobą. Ciągnięcie go zachęciłoby
go tylko do wypominania jej wczorajszej sytuacji, a tego chciała uniknąć. Gdy
znajdywali się około pół kilometra od hotelu Michi znów się odezwał.
- Tutaj jest
skrót. – wskazał w przeciwnym do morza kierunku. Lena odwróciła się i po prawej
stronie deptaka zauważyła dość wysoką kamienistą skarpę. Skrzywiła się lekko na
myśl o wspinaczce.
- Przecież
zaraz będzie przejście. – burknęła niezadowolona.
- Tak, ale
hotel jest dosłownie w linii prostej od tej skarpy. – poinformował ją skoczek.
– Zyskujesz na tym, jakieś 10 minut.
Dziewczyna
westchnęła i rozważyła wszystkie za i przeciw. Należała do osób wysportowanych,
ale również pechowych. Z jej szczęściem dobrze będzie, jeśli tylko spadnie ze
skarpy, bez złamania sobie wszystkich możliwych kończyn.
- No chodź! –
usłyszała nagle ponaglający głos Michaela. Znów spojrzała w górę i zdała sobie
sprawę, że chłopak jest już w połowie drogi i przywołuje ją machając ręką.
Pokręciła głową niezadowolona i ruszyła przed siebie modląc się, żeby nic jej
się nie stało. Blondyn poczekał, aż Lena zbliży się do niego i ruszył dalej
znajdując się w odległości jednego metra od dziewczyny. Brunetka rozejrzała się
dookoła i nagle jej wzrok padł na pośladki chłopaka. Uśmiechnęła się lekko
przyznając, że chłopak nie ma się, czego wstydzić. Boże, ale jesteś głupia, pomyślała po chwili odrzucając od siebie
tę myśl. Minutę później znaleźli się już na kamienistej równinie a kilkaset
metrów przed nimi faktycznie stał hotel.
- I co? Było aż
tak źle? – zaśmiał się chłopak i zrobił krok do przodu. Nagle jego noga wygięła
się w bok i na jego twarzy pojawił się grymas bólu. – Cholera.
- Co jest? –
zapytała przestraszona Lena.
- Noga mnie
boli. – odpowiedział krzywiąc się. – Źle stanąłem. – Lena podeszła do chłopaka
i kazała mu przerzucić rękę przez jej ramię. Powolnym krokiem zeszli z kamieni
i znaleźli się na chodniku.
- Siadaj. –
nakazała stanowczym tonem. Zaskoczony Michael wykonał jej polecenie. Brunetka
kucnęła przed nim i złapała go za prawy staw skokowy powodując u chłopaka ból.
– Ściągaj buta.
- Po co? –
zdziwił się.
- Jak ci
spuchnie noga to ściąganie buta będzie katorgą, uwierz. – wyjaśniła. Blondyn
natychmiast pochylił się nad swoją nogą i ściągnął obuwie. Lena ponownie
złapała go za staw skokowy, tym razem delikatniej, niż ostatnim razem i
poruszyła stopą lekko w górę i w dół.
- Boli?
- Tylko trochę.
– przyznał. Dziewczyna pokiwała głową i wykręciła stopę w prawo i lewo
sprawiając Michaelowi ból, który od razu odzwierciedlił się w jego wyrazie
twarzy.
- Nie umierasz.
– powiedziała. – To tylko skręcenie kostki. Tydzień bez treningów z okładami
chłodzącymi i będziesz, jak nowy.
- Ską… - już
chciał o coś zapytać, jednak brunetka mu przerwała.
- Ściągaj
koszulkę. – ten rozkaz zbił go z tropu. Znów chciał zadać jakieś pytanie,
jednak uznał, że ten ton nieznoszący sprzeciwu jest w dziwny sposób
pociągający. Szybko ściągnął z siebie koszulkę i podał ją dziewczynie. Ta
złapała ją i nagle rozerwała.
- Ej! –
krzyknął oburzony. – Lubiłem ją.
- Trudno. –
odpowiedziała niewzruszona i jednym z kawałków zaczęła owijać stopę chłopaka. –
To ustabilizuje ci stopę. Im mniej ją nadwyrężasz, tym większa szansa, że
jeszcze potrenujesz na tym zgrupowaniu. – wyjaśniła i podniosła się podając mu
dłoń. Chłopak chwycił ją i powoli wstał. Dziewczyna podniosła z ziemi buta
blondyna i pozwalając mu się o siebie oprzeć powoli zaczęła go prowadzić w
stronę hotelu. Gdy znaleźli się w hotelowym lobby chłopak usiadł na jednej z
kanap i wyciągnął swój telefon. Szybko wykręcił numer i czekał na połączenie.
- Hej. Mógłbyś
zejść do lobby? Mam tutaj małą kontuzję. – powiedział szybko do słuchawki i
rozłączył się.
- Pomóc ci
jeszcze jakoś? – zapytała Lena.
- Możesz tutaj
ze mną poczekać. – poklepał wolne miejsce na kanapie obok siebie. Brunetka
zgodziła się i usiadła. Po chwili ciszy z windy wybiegli, jak poparzeni Heinz i
Herbert, fizjoterapeuta kadry.
- Co się stało?
– zapytał przerażony Kuttin. Michael wyjaśnił tylko, że źle stanął i boli go
noga. Herbert od razu klęknął przed skoczkiem i spojrzał zaskoczony na jego
nogę.
- A kto ci to
zrobił? – zapytał i nie czekając na odpowiedź zaczął rozwijać prowizoryczną
opaskę uciskową. Powykręcał stopę Michaela we wszystkie strony tak, jak
wcześniej zrobiła to Lena i ocenił, jak bardzo spuchła kostka chłopaka. –
Skręcona kostka. Dam ci okłady chłodzące i za tydzień będzie ok.
- To samo
powiedziała Lena. – skomentował Michi. Dziewczyna poczuła na sobie pytający
wzrok trenera i fizjoterapeuty kadry.
- Lena
powiadasz. – odezwał się zaciekawiony Herbert. – Ty to zrobiłaś? – wskazał na
skrawki materiału leżące na ziemi, w które wcześniej zawinięta była stopa
Hayboecka. Brunetka pokiwała głową.
- Jesteś po
jakimś kursie pierwszej pomocy, czy coś? – wtrącił Heinz lustrując wzrokiem
dziewczynę.
- Nie. – zaprzeczyła
kręcąc głową. – Jestem na piątym roku medycyny.
***
- Słyszałam, że
uratowałaś dzisiaj życie Michiego. – powiedział nagle Gregor przeszukując swoją
walizkę. Oboje siedzieli właśnie w pokoju szykując się powoli do snu. Widzieli
się pierwszy raz od rana, bowiem chłopak cały dzień trenował a Lena obijała się
z Marisą i Stefanem na plaży.
- Jakoś tak
wyszło. – odbąknęła przeglądając jakieś czasopismo, które kupiła w Austrii z
zamiarem przeczytania go w samolocie. Szatyn znalazł w końcu poszukiwany
przedmiot i położył się obok dziewczyny.
- Jakoś tak
wyszło. – przedrzeźniał ją. – Kuttin opowiadał o tobie na treningu, jakbyś co
najmniej uratowała jego stopę przed amputacją.
- Sracją. –
Lena przewróciła oczami i odłożyła gazetę na szafkę nocną. – Może jutro
znalazłbyś trochę czasu?
- Czasu na co?
– zdziwił się.
- No na
przykład na mnie? – zirytowała się lekko. – Wiem, że trenujecie i te sprawy,
ale z tego, co widzę to nie jest obóz treningowy. Stefan znajduje czas dla
Marisy. Skoro już mnie tutaj zabrałeś to mógłbyś pamiętać, że tu jestem.
- Ok. Masz
rację. – przyznał jej Gregor zastanawiając się nad czymś. – Może jutro
pójdziemy sobie gdzieś na obiad po porannym treningu. – zaproponował, jednak
widząc jej nie do końca zadowoloną minę dodał. – A później ustąpię sobie
popołudniowy trening i coś wymyślimy.
- Zgadzam się.
– uśmiechnęła się szeroko.
Barrdzo fajny rozdział!
OdpowiedzUsuńZrobiłaś mi miłą nispodziankę gdy wróciłam ze sql!
Oby tak dalej :D
kochamcie-nadzycie.blogspot.com
Hej kochana
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle cudo i bardzo fajnie się czytało tak trzymać
Weny i zapraszam do siebie na nie-mow-nie.blogspot.com Buźka
Całe szczęście, że tym razem czytam w domu, bo miałam banana na twarzy od początku do końca. Michael oczywiście nie mógł odpuścić. Byłam bardzo ciekawa, co takiego powiedział Lenie, kiedy go nie słuchała i przez cały rozdział czekałam, aż powtórzy swój monolog, ale skoro tego nie zrobił, to chyba nie było to nic ważnego. Myślałam, że coś jej się stanie podczas tej wspinaczki po skarpie i Michi będzie mógł się wykazać, a tymczasem było na odwrót. Szkoda koszulki, ale podejrzewam, że jego tors prezentował się jeszcze lepiej niż pośladki. Piąty rok medycyny? Skąd ten Gregor ją wytrzasnął? Po poprzednim rozdziale nabrałam podejrzeń co do tego, że on się powoli zakochuje w Lenie, ale teraz chyba zmieniłam zdanie. Zachowuje się tak, jakby w ogóle nie zależało mu na spędzaniu z nią czasu. O ile tę chęć biegania w samotności mogłam zrozumieć (bo ja też lubię być sama w trakcie biegania), to to olewanie Leny do tego stopnia, że ona musi prosić go o chwilę uwagi, już mi się nie podoba. No ale zobaczymy, jak to się rozwinie.
OdpowiedzUsuńCzytać o gorącym Cyprze, podczas gdy śnieg leży za oknem, a kaloryfer grzeje, jakby chciał, a nie mógł - bezcenne! Sprawiłaś, że na chwilę wróciłam myślami do wakacji i od razu zrobiło mi się cieplej.
Z rozdziału na rozdział podoba mi się coraz bardziej. Dlatego niecierpliwie czekam na następne!
Całuję! ;*
Jestem! Przepraszam, że z małym poślizgiem, ale jakoś ostatnio na nic nie mam czasu... -.-
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ^^ Kurczę, tutaj zimno jak jasna cholera, a u ciebie Cypr, serca nie masz xD
No, Michi oczywiście nie mógł sobie odpuścić. Gdyby to zrobił, to chyba nie nazywałby się Hayboeck :) Cały czas zastanawiam się nad Gregorem i jego postawą wobec Leny. Jest taka... obojętna? Nie wiem, zobaczymy, co tam dla nas przygotujesz :)
Czekam na kolejne cudeńka!
Buziaki :**
Jestem :-)
OdpowiedzUsuńRozdział rewelacyjny! Lena popisała się swoimi umiejętnościami, niemalże ratując życie Michaela ;-) Najwyraźniej mu zaimponowała i nie tylko jemu. Wychodzi na to, że Lena to zdolna dziewczyna.
Zaskoczyło mnie zachowanie Gregora, który jest jakiś obojętny w stosunku do Leny, która aż musi się dopraszać odrobiny uwagi. Ciekawe jak dalej będzie się rozwijać akcja.
Do następnego!
Hej!
OdpowiedzUsuńHej ;)
W końcu, po kilku tygodniach, zajrzałam. Przepraszam, że tak późno, ale nie mogłam znaleźć wolnej chwili. Mogę Ci powiedzieć, że przeczytałam wszystkie rozdziały i jestem pod wrażeniem. Historia z każdym rozdziałem się rozkręca i wciąga coraz bardziej.
A ten rozdział jest po prostu genialny! :)
Lena mnie zdziwiła swoimi umiejętnościami no i tym, że studiuje medycynę. Zdolna dziewuszka.
Jeśli chodzi o Gregora to zdenerwował mnie tym ignorowaniem Leny. Sama też nie byłabym zadowolona, jeśli ktoś by mnie w ten sposób ignorował. Po poprzednim rozdziale myślałam, że Greg coś czuje do Leny, ale teraz nie wiem. Chociaż może to jakiś sposób, unikanie? No nie wiem.
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział! :)
Widzę, że masz mojego bloga w obserwowanych, więc mam nadzieję, że zostawisz jakiś ślad po sobie.
Pozdrawiam,
liebe-kann-berge-versetzen.blogspot.com
Oj, wybacz za podwójne 'Hej' :D
UsuńHej!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałyśmy jakiś cza temu i zapomniałyśmy skomentować.
Michi ty łamago xD. A może on to zrobił specjalnie. Kto go tam wie?
Nie ma co się dziwić Gregowi. Przecież jest dość nieśmiały. Przynajmniej tak się wydaje.
Dobra kończymy i zapraszamy do siebie na 5 :*
http://i-will-always-belive-in-them.blogspot.com/2015/11/05-zdzierac-skore.html
Tynka&Paula
Ciekawy trójkącik się u Ciebie pojawia w opowiadaniu. Ciężko mi zdecydować który z nich jest odpowiedniejszą postacią. Na pewno Gregor mógłby poświęcać jej więcej czasu, ale rozumiem też jego skupienie na treningach :) Za to Michael wydaje się być uroczy i w związku z odniesionym obrażeniem będzie miał więcej wolnego czasu. Ciekawa jestem co dalej planujesz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam